Bitwa pod Kuryłówką 7 maja 1945 roku

    Kuryłówka leży na prawym brzegu Sanu, na północny wschód od Leżajska. Przed wojną zamieszkiwało ją ponad półtora tysiąca osób. Była wsią mieszaną, polsko-ukraińską, w której większość stanowili Polacy.
We wrześniu 1939 r. okolice Kuryłówki były terenem walk oddziałów Armii "Kraków" z jednostkami Wehrmachtu. Szczęśliwie dla mieszkańców nie spowodowały one większych strat. Okupacja niemiecka zapisała się jednak w historii wioski niezwykle krwawo. We wrześniu 1942 r. niemiecka żandarmeria wspólnie z policją ukraińską aresztowała kilkunastu mężczyzn. Dwunastu z nich straciło życie w obozie koncentracyjnym na Majdanku. Nie były to jedyne ofiary okupanta. Aresztowania i egzekucje miały miejsce również w latach 1943-1944.

"Wyzwolenie"

    Pod koniec lipca 1944 r. okolice Leżajska zostały opanowane przez Armię Czerwoną. Tempo sowieckiego natarcia było wysokie, udało się uniknąć poważnych zniszczeń zarówno w mieście, jak i w okolicy. W dużym stopniu było to zasługą żołnierzy polskiego podziemia, którzy udzielali pomocy oddziałom sowieckim. Jednym z nich był Józef Zadzierski "Wołyniak", dowódca oddziału partyzanckiego Narodowej Organizacji Wojskowej. To on wskazał Sowietom brody na Sanie w okolicach Leżajska. Wkrótce "Wołyniak" został komendantem milicji w Leżajsku. W następnych tygodniach w rejonie Leżajska rozegrały się wydarzenia typowe dla polskiego lata 1944 roku. W ślad za frontowymi oddziałami Armii Czerwonej szło NKWD, które dokonywało aresztowań żołnierzy Armii Krajowej i przedstawicieli Delegatury Rządu na Kraj. We wrześniu 1944 r. aresztowany został również "Wołyniak". W listopadzie udało mu się zbiec z sowieckiego transportu jadącego z podprzemyskich Bakończyc do kompleksu łagrów Borowicze. Po powrocie w okolice Leżajska "Wołyniak" na nowo zorganizował oddział partyzancki NOW. Zadaniem oddziału było zwalczanie komunistycznego aparatu władzy i jego konfidentów, ekspedycji NKWD, likwidacja byłych współpracowników niemieckiego okupanta oraz obrona ludności polskiej przed atakami oddziałów OUN-UPA.

   Przypadek "Wołyniaka" nie był niczym wyjątkowym. W podobnej sytuacji znalazły się setki żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego. Co gorsza, oprócz NKWD oraz rodzimych komunistów pojawił się nowy wróg. Od jesieni 1944 r. nacjonalistyczne podziemie ukraińskie podjęło intensywne prace nad tworzeniem własnych oddziałów zbrojnych, które wkrótce rozpoczęły akcję terrorystyczną wobec Polaków zamieszkałych na prawym brzegu Sanu. W tej skomplikowanej sytuacji 26 lutego 1945 r. komendant Okręgu Rzeszowskiego NOW Kazimierz Mirecki wydał rozkaz formalnie wznawiający działalność organizacji, która na tym terenie w zasadzie nie używała nazwy: Narodowe Zjednoczenie Wojskowe, tylko nadal występowała jako Narodowa Organizacja Wojskowa. W połowie marca przy dowództwie Okręgu powołano do życia Komendę Oddziałów Leśnych, którą początkowo kierował kpt. Tadeusz Gryblewski "Ostoja". Komendzie OL podlegało osiem oddziałów. Wśród nich były oddziały: Bronisława Gliniaka "Radwana", Stanisława Pelczara "Majki", Franciszka Szarka "Lisa" i Józefa Zadzierskiego "Wołyniaka".
Z kolei "spaleni" żołnierze AK z terenu powiatu jarosławskiego, zgodnie z rozkazem dowódcy, kpt. Wojciecha Szczepańskiego, kierowali się do leśnego obozu w pobliżu wsi Przymiarki (na północ od Sieniawy). Mogli oni liczyć na pomoc ze strony okolicznych posterunków MO, które obsadzali żołnierze Armii Krajowej.

   Wiosną 1945 r. lasy były pełne oddziałów partyzanckich. NKWD ze zrozumiałych przyczyn zaciekle zwalczało polską konspirację niepodległościową, nie zawsze jednak miało rozeznanie w terenie. Jedynym pewnym sojusznikiem enkawudzistów był Urząd Bezpieczeństwa. Poparcie pozostałych polskich służb mundurowych nie było już tak oczywiste. Zarówno w milicji, jak i w Wojsku Polskim rzadko akceptowano obecność sowieckich oficerów oraz agresywną propagandę przeciwko legalnym władzom RP. W wojsku permanentnie trwały aresztowania żołnierzy i oficerów, podejrzewanych o służbę w Armii Krajowej. Rozlała się fala dezercji. Sowieci nie mogli być pewni nawet pretorianów nowej władzy, jakimi były tworzone na wzór sowieckiego NKWD Wojska Wewnętrzne (późniejszy Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego), których zadaniem miało być przede wszystkim zwalczanie podziemia niepodległościowego. Na przykład 23 kwietnia 1945 r. z Lubaczowa zdezerterowali żołnierze 2. Samodzielnego Batalionu Operacyjnego (SBO) Wojsk Wewnętrznych.

   Wkroczenie "sojusznika naszych aliantów" - jak zwykło się określać Armię Czerwoną - nie poprawiło bezpieczeństwa polskich mieszkańców Kuryłówki. Sowieci faworyzowali ludność ukraińską. Czy wpływ na to miały więzi narodowe części czerwonoarmistów, czy może chęć wykorzystania miejscowych Ukraińców w zwalczaniu polskiego podziemia, odpowiedzieć definitywnie nadal nie jesteśmy w stanie.

   6 marca 30-osobowa grupa czerwonoarmistów i Ukraińców z Kulna dokonała napadu na posterunek MO w Kuryłówce. W chwili napadu na posterunku przesłuchiwano Ukraińca, b. funkcjonariusza policji niemieckiej (Schupo). Napastnicy rozbroili i obrabowali posterunek, zabrali z sobą aresztanta, a w drodze powrotnej obrabowali mieszkańców Kuryłówki, zabijając dwie osoby.

   19 marca w Kuryłówce doszło do starcia oddziałów NOW z mieszanym zgrupowaniem ukraińsko-sowieckim. Ukraińcy z sąsiedniego Kulna wspólnie z żołnierzami sowieckimi wkroczyli do Kuryłówki, aby zabrać lub zniszczyć mienie pozostawione przez wysiedlonych na sowiecką Ukrainę. Część kulneńskich Ukraińców była ubrana w mundury Armii Czerwonej. Oddział ów zastrzelił dwie osoby i zaczął podpalać zabudowania. Strzelanina zaalarmowała stacjonujący w Tarnawcu oddział "Wołyniaka", którego dowódca w tym dniu wyprawiał imieniny. Do akcji włączyły się również oddziały NOW "Lisa" i "Majki". Kontratakiem wyparto napastników z wioski, a walki przeniosły się do sąsiedniego Kulna. W jej trakcie zginęło nieco ponad dwudziestu ukraińskich mieszkańców tej wsi (w tym co najmniej dwóch członków bojówki OUN) oraz prawdopodobnie czterech żołnierzy sowieckich. Wieś niemal doszczętnie spłonęła. Oddział sowiecki uciekł samochodami w stronę wsi Naklik. Porażkę w Kulnie Sowieci powetowali sobie niespełna tydzień później w sąsiedniej Brzyskiej Woli. 24 i 25 marca 1945 r. NKWD spacyfikowało tę wieś, zabijając siedem osób.

   Kwiecień 1945 r. upłynął pod znakiem eskalacji konfliktu ukraińsko-polskiego na prawym brzegu Sanu. Doszło do czystki etnicznej w Lasach Sieniawskich, ataku UPA na Wiązownicę (17 kwietnia 1945 r.) i polskiej akcji odwetowej w Piskorowicach (18 kwietnia 1945 r.). Pod koniec kwietnia dowództwo nad Oddziałami Leśnymi NOW objął mjr Franciszek Przysiężniak ps. "Ojciec Jan". Przysiężniak miał duże doświadczenie w dowodzeniu oddziałami partyzanckimi - od 1943 r. dowodził zgrupowaniem AK-NOW na pograniczu Lasów Janowskich i Puszczy Solskiej. Pod koniec kwietnia 1945 r., dowodząc OL NOW, przeprowadził akcję pacyfikacyjną na jarosławskim Zasaniu i w rejonie Oleszyc. Po zakończeniu operacji zgrupowanie przeszło do rejonu Ożanna-Kuryłówka.

Bitwa

   2 maja 1945 r. w Biłgoraju zdezerterował 3. Samodzielny Batalion Operacyjny Wojsk Wewnętrznych. W pościg za dezerterami wyruszył batalion 11. pułku pogranicznego NKWD. Obszar poszukiwań sukcesywnie rozszerzano. Po raz kolejny Sowieci wykorzystali w realizacji swoich celów Ukraińców. Paradoksem było to, że tym razem u boku NKWD znalazły się osoby, które jeszcze rok wcześniej służyły w oddziałach policyjnych u boku hitlerowskich Niemiec.

   6 maja 1945 r. do Cieplic wkroczył oddział NKWD, którego przewodnikiem był Stepan Wołczasty z Piskorowic - członek UPA i były policjant ukraiński. Sowieci wdarli się na posterunek MO i uprowadzili czterech przebywających w nim wówczas milicjantów, których następnie prawdopodobnie zamordowali. W trakcie napadu doszło do wymiany ognia między pozostałymi cieplickimi milicjantami a oddziałem sowieckim. Tego samego dnia niewielki oddział rozpoznawczy dotarł do Kuryłówki, został jednak przepędzony przez ogień karabinów maszynowych zgrupowania "Ojca Jana". Starcie z Sowietami było jednak nieuchronne.

   Rankiem 7 maja 1945 r. w kierunku Kulna wyruszył patrol żołnierzy z oddziału "Majki". Przed Kulnem natknął się na tyralierę sowiecką. Odgłos wystrzałów zaalarmował żołnierzy "Radwana", którzy stanowili ubezpieczenie Kuryłówki. Nie mając wyraźnego rozkazu, "Radwan" zaczął się wycofywać. Odwrót został wstrzymany w centrum wsi, kiedy na pole bitwy przybył "Ojciec Jan".
Oddział "Radwana" otrzymał rozkaz obrony okolic szkoły i budynku gminy. Atakom sowieckim opierał się przez blisko godzinę, po czym otrzymał wsparcie oddziału "Majki", ściągniętego do Kuryłówki z sąsiedniego Tarnawca. Natarcie sowieckie załamało się. Nastąpiło przegrupowanie oddziałów NKWD, które chciały okrążyć obrońców od strony Sanu. I ten atak sowiecki został odparty, tym razem przez oddział "Wołyniaka", który zdążył w porę dotrzeć z Ożanny. Ciągłe walki trwały blisko siedem godzin, do godziny 13.00. Około godziny 15.00 Sowieci jeszcze raz próbowali złamać opór, atakując frontalnie od strony lasu na północny wschód od Kuryłówki. I to natarcie załamało się w ogniu broni maszynowej.

   Późnym popołudniem, spodziewając się kolejnego ataku, "Ojciec Jan" wydał rozkaz wycofania się z wioski. Oddział "Majki" wycofał się w rejon Przychojca, oddział "Radwana" na południe, w kierunku Jarosławia; "Wołyniak" ze swoimi ludźmi odskoczył na lewy brzeg Sanu w okolice Grodziska Dolnego. Wraz z oddziałami NOW Kuryłówkę opuściła część jej mieszkańców. Słusznie przeczuwano, że Sowieci będą chcieli się zemścić na ludności cywilnej za porażkę poniesioną z rąk partyzantów.

   Straty sowieckie były wysokie. Nadal nie dysponujemy dokładnymi ustaleniami w tej kwestii. W dokumentach i relacjach najczęściej pojawia się liczba około 57 zabitych enkawudzistów. Ze strony NOW poległo siedmiu żołnierzy, zaś pięciu zostało ciężko rannych.

   8 maja 1945 r. do Kuryłówki wkroczyła ekspedycja NKWD. Sowieci zamordowali osiem osób. Spalono zabudowania wioski. Tego samego dnia inny oddział NKWD, prowadzony przez wspomnianego wcześniej Stepana Wołczastego, wkroczył do Przymiarek, gdzie zastrzelił siedem osób. W Przymiarkach enkawudzistom pomagali Ukraińcy "z lasu". Akcja na Przymiarki nie była dziełem przypadku - pięć dni wcześniej odprawiona tam została uroczysta Msza Święta z okazji Święta 3 Maja, w której uczestniczyły oddziały Jana Totha "Mewy" i por. Ludwika Reichla "Podhalanina".

   14 maja 1945 r. NKWD rozbiło posterunek MO w Majdanie Sieniawskim. W wiosce enkawudziści dopuścili się gwałtów.
Komenda Okręgu NOW kilka tygodni po pacyfikacji Kuryłówki przez NKWD wypłaciła mieszkańcom wsi zapomogi, przeznaczając na nie część pieniędzy zdobytych w akcji ekspropriacyjnej na bank w Przemyślu, przeprowadzonej 26 czerwca 1945 roku.

   Przez kilkadziesiąt lat bitwa pod Kuryłówką otoczona była milczeniem. Do dzisiaj w wiosce nie ma symbolu upamiętniającego tamte wydarzenia. O bitwie pod Kuryłówką przypominają rozsiane na kilku cmentarzach mogiły poległych wówczas żołnierzy polskiego podziemia oraz groby na cmentarzu w Tarnawcu, w których pochowano mieszkańców Kuryłówki pomordowanych nazajutrz po bitwie przez NKWD.

(przedruk z dodatku historycznego IPN do Naszego Dziennika, 2/2008 r. )


< Powrót do strony głównej >


 

a